HokejPiłka nożna

Galeria

#aktualności

 18.02.2015

Rywala trzeba zawsze próbować dobić [Wywiad + Zdjęcia + Bramki]

Po meczu z Rakordem Bielsko-Biała, który miał niespotykany przebieg, gdyż nasi piłkarze prowadzili 4:0, a zremisowali 4:4, porozmawialiśmy z trenerem Mirosławem Smyłą. Pod wywiadem galeria zdjęć z meczu.Pierwsze pytanie o początek spotkania, gdyż trzeba uczciwie przyznać, iż pressing, szybka gra i praktycznie Rekordu nie było na boisku. Wynik 4:0 mówi samo za siebie.

Mirosław Smyła: - Wynik i sposób gry mówią same za siebie. Wyglądało to całkiem przyzwoicie. Martwi mnie to drugie 60 minut, gdy zmieniliśmy cały skład, gra już była słaba. Z wyniku 4:1 zrobiło się 4:4. W tej pierwszej połowie mam pretensje o 45. minutę, gdy przez nasz brak czujności straciliśmy bramkę, była to jedyna akcja Rekordu do tego momentu. W drugim zestawieniu personalnym nie było już tak kolorowo i rywale stwarzali sytuacje. To mnie bardzo martwi.

Trzeba pochwalić zespół za kilka ładnych akcji, gdyż piłka "chodziła" wzorowo, ale także za stałe fragmenty gry, dziś po tym elemencie gry zdobyliśmy 2 bramki. Tego brakowało nam w rundzie jesiennej?



- Jest to jedna ze składowych mikrocykli. Zarówno umiejętności indywidualne, mam na myśli dogrania i wykończenia akcji, są bardzo ważne, jak i rozegrania stałych fragmentów gry. Musimy o wszystkie elementy dbać.

Druga połowa, czyli drugie 60 minut, to trzeba uczciwie przyznać, że więcej nerwów, niż grania?



- W założeniu zawodnicy musieli ustawiać średni pressing, próbować skok pressingowy, by zaskakiwać rywala pod ich własną bramką. Niestety, w praktyce wyszedł z tego chaos. Z tego tytułu przeciwnik w prosty sposób wyprowadzał kontrataki, gdyż miał dużo miejsca i swobody, by przeprowadzać akcje. Trzeba też zauważyć, że dwie bramki straciliśmy po rzutach karnych, czy były, to już nie ważne, najgorsze jest to, że stworzyliśmy te sytuacje, po których straciliśmy niepotrzebne bramki...



... Chyba duży żal, że po strzale Konrada Zaradnego piłka trafiła w poprzeczkę, gdyż chyba była to sytuacji, po której w razie bramki, rywal nie podniósłby się z wyniku 5:1?



- Tak jest często w meczach mistrzowskich, trzeba dbać o tzw. dobicie rywala, gdy tego się nie robi, to los lubi się odwrócić. Cieszy mnie to, że zarówno pierwsza grupa była zła, że straciła jedną bramkę, jak i druga, która widząc co się wydarzyło, bardzo mocno się rozliczała. Taka postawa jest budująca, gdyż widać, że piłkarzom zależy. Nikt nie przechodzi obok meczu i ja sobie tego inaczej nie wyobrażam. Każdy musi wszystko przeanalizować indywidualnie. My również mamy dużo materiału do analizy, gdyż jak są błędy i traci się bramki, to jest miejsce do poprawy i nauki, natomiast sytuacje strzeleckie, po których padają bramki, trzeba powielać i powtarzać.

Przed nami dwa sparingi i piłkarze pierwszy raz będą mieli okazję zagrać po 90 minut.



- Ten tydzień jest wypełniony pracą. W poniedziałek była siłownia i trening indywidualny, we wtorek były 2 godzinne zajęcia, dziś mecz kontrolny, każdy po 60 minut zagrał. Jutro 2 treningi, w piątek zajęcia taktyczne, a w sobotę każdy rozegra 90 minut. Po luźniejszym tygodniu, mam kolejny ciężki, podobnie jak to było w Wałbrzychu. Piłkarze muszą przygotować swoje organizmy do obciążeń ligowych. W meczach mistrzowskich nie będzie czasu na luz, będzie trzeba szarpać, walczyć i gryźć trawę od pierwszej do ostatniej minuty.

Bramki z meczu:


Zdjęcia z meczu: